Idę do domu. Łapię za furtkę i słyszę "przeraźliwy" krzyk. Myślę: "pewnie to nic ważnego", i gdy znów próbuję otworzyć furtkę ten sam krzyk dociera do mnie ponownie. Tym razem nie mogę być obojętna. Słychać, że to krzyk bezradności. Idę kawałek dalej, próbując zlokalizować miejsce krzyku, nagle wychylając głowę na jedną z parkowych ścieżek dostrzegam mężczyznę i dzieci. Znam tego Pana. Często siedzi na ławce w parku, obserwując to co się dzieje. Lubi zbierać różne rzeczy i pewnie większość sądzi, że jest bezdomny. Myślę sobie wtedy: Jest ślisko może któryś z chłopców się przewrócił i coś złamał. I wtedy dostrzegam lecące kamienie w stronę starszego mężczyzny, który znów bezradnie krzyczy próbując na swych chorych nogach uciec przed gromadką dzieci. Tym razem nic nie analizuje tylko biegnę w tamtą stronę. Dzieci, które dostrzegły, że się zbliżam uciekły. Podchodzę do mężczyzny i pytam się czy dobrze się czuje i czy jest cały. On spogląda na mnie przerażonym wzrokiem i pełen emocji mówi: "Oni rzucali we mnie kamieniami. Chyba chcieli mnie zabić."
Uśmiecham się dodając mu otuchy, na co mężczyzna mówi:
"Uratowała mi Pani życie, dziękuję."
Po krótkiej rozmowie, odchodzę. Z jednej strony szczęśliwa, że mogłam komuś pomóc a z drugiej strony przerażona zachowaniem tak młodych ludzi.
#evening #wednesday #february #historia #kamienie #szczescie #opartanafaktach #zle #zachowanie #cosiedziejeswiecie #niebadzobojetny