Kostrzyn MTB Maraton
Mega 50km
Wersja tl;dr:
47 open
12 M2
Wersja dla tych, którzy nie mają co robić:
W tym sezonie bardzo mało startuję, bo większość wyścigów pokrywa się ze zjazdami na uczelni. W ten weekend odpadł mi wspólny wyjazd z #FTIRacingTeam do Jeleniej Góry na #BikeMaraton, ale gdy tylko w piątek pojawiła się informacja, że zajęcia mamy przełożone na 16:00, zacząłem szukać jakiegoś wyścigu nieopodal. Mając do wyboru samotny trening o podobnej objętości i wyścig na 50km w Kostrzynie, wybrałem to drugie. Jeszcze dziś rano nie byłem pewien startu, bo po czwartkowych skurczach mam bardzo ściągnięte łydki, na co nie pomaga ani rozciąganie ani rolowanie.
Decyzję o dystansie (mini 33, mega 50), podjąłem w zasadzie dopiero na miejscu i, jako że u @radekozal jestem w sekcji giga, nie robiłem lipy i wybrałem 50k. Ostatni posiłek z węglowodanami (u @majkcycling podpatrzyłem opcję z płatkami śniadaniowymi - sam cukier), rozgrzewka z przepaleniem i zacząłem kręcić się po miasteczku wyścigu. Zagadałem się ze znajomym z Sokolca i... do sektora wjechałem w zasadzie na samym końcu, co przy starcie ostrym od samego początku było fatalną decyzją.
Pierwsze 5km przejechałem sam, większość to asfalt. Już tutaj zaczęły się pierwsze problemy z napędem, który "nie chciał" wskakiwać na koronkę 11 - na próbie zrzucenia biegu straciłem dużo czasu i w zasadzie gdyby nie to, mógłbym powalczyć o Top10 w M2.
Kolejne 5km, wjazd do lasu i pierwsze podjazdy i zjazdy (na 50km wyszło 450m przewyższeń, więc nie było aż tak nudno) jechałem z grupką 5 osób, które kręciły w podobnym tempie. Coś tam współpracowaliśmy i nadeszła kolej mojej zmiany. Okazało się, że kręce jednak trochę mocniej i urwałem ich na jednym (chyba) z najdłuższych podjazdów na całej trasie. Z jednej strony fajnie, ale z drugiej trochę się pospieszyłem, bo mogłem z nimi jechać jeszcze kolejne dwie rundy.
Niemniej czułem się dobrze i cały wyścig przejechałem ze średnim tętnem 168bpm. W zasadzie dopiero ostatnie 10km przyniosły mały kryzys, bo miałem już dosyć walki z napędem, a poza tym wysuszyłem bidon. Nie udało się złamać dwóch godzin, ale i tak było dobrze, bo Radek prognozował mi 2:30.
Był to pierwszy wyścig, na którym czułem, że sprzęt mnie ogranicza. I nie mówię już tutaj o zajechanym napędzie, którego żywotność wykończyłem 40km przed startem, ale o całokształcie: rower jest ociężały, kiepsko się toczy pomimo zastosowania najlżejszych opon Conti RaceKing. Szkoda, że nie udało się sprzedać roweru przed @beskidy_mtb_trophy, ale mam nadzieję, że zrobię to po powrocie i w końcu będę mógł złożyć karbona na ramie Peak od @accentbikes.
P.S @prawdziwyhrabia - wiem, że zrobiłeś zamach na moje jelita i kubki smakowe kupując mi żele od Powerbara. Nie spodziewałem się takiego sabotażu, nie z Twojej strony.
Okolice 35 kilometra, na który miałem zaplanowany ALE żel z kofeiną nigdy nie były przeze mnie tak wyczekiwane, po cierpko słodkim o posmaku syropu żelu Powerbar...
Pozśdrawiam i norsie.
#selfie #portrait #afternoon #sunday #track #people #man #action #race #championship #competition #cycling #biking #june #mtb #adult #on-the-road #marathon #fullcap #auto-racing #bicycling #fti #mtbxc