Dzisiejszy dzień cudowny. Ostatni egzamin, zdany na 5! Później wyskoczylismy na scianke do Katowic. Ogolnie dosyc slabo dzis sie czulam tam, pozdzierane palce mam, ale i tak warto, grunt to systematyczność ;)
Później popoludnie spedzone na dzialce u rodzicow Piotrka, takze w najwiekszy upał schowani bylismy w cieniu drzew. Sorbet truskawkowy zaliczony rowniez dziś.
No i spontaniczny wyjazd nad jezioro. Planowaliśmy biegac dzis wiec pozostalo nam biegac nad jeziorem. Ostatni raz bylam chyba w styczniu. Nigdy nie przebiegałam wiecej niz 3km a i tak czesto z przerwami na marsz. Dzis z nim zrobilam 7km. Z dwoma przystankami. Z tempem emerytow bo ponad 6min. Ale nie ważne. Wazne jest to ze dałam radę. Niesamowite jak ten człowiek ciagnie mnie w górę 😍