Wydawało mi się, że wiem o istnieniu wszystkich muzeów w Lublinie, a tu zonk. Szłam sobie nieznanym mi osiedlem, ale tam mi się udało znaleźć lekarza jeszcze w tym roku i nogi zaprowadziły mnie do muzeum, gdzie najpierw zostałam zaproszona przez panią, która wyszła na zewnątrz bym weszła do środka, a potem pan oprowadził mnie (byłam sama, więc tylko mnie) po całym dworku opowiadając o zbiorach jakie tam mają.