Tym razem nasz spacer stanął pod dużym znakiem zapytania, bo zanim udało nam się pozbierać (jednak z dwójką dzieci, to całkiem spore wyzwanie 😅), to spadł deszcz. Na szczęście nie był jakiś bardzo intensywny i ostatecznie udało nam się wyjść. Po drodze trafiliśmy na tęczę, to i jakoś tak się człowiek podbudował i podwójnie ucieszył, że wyszedł z domu 😛 Jako, że potrzebowaliśmy podejść do Rossmanna, to nie obyło się bez odwiedzin na jednej z ulubionych lokalnych atrakcji Róży, czyli na linkach. Nawet nam się udało z niewielką pomocą wejść na samą górę. Nic więc dziwnego, że się mała akrobatka nieco zmęczyła 😉