R. ma ostatnio ogromną fascynację końmi we wszelkiej postaci. Jako, że Agnieszka była w pracy, a ja z dziewczynkami musiałem pojechać odebrać mapę od geodety, to postanowiłem rozszerzyć tę wycieczkę o odwiedziny w ośrodku jeździeckim, który znajdował się niedaleko.
Na miejscu spotkaliśmy wolno spacerującego kucyka, który jak się okazało, wcale nie powinien był tak sobie chodzić, chociaż jemu samemu wcale to nie przeszkadzało 😋 Jeszcze przez kilka kolejnych dni w domu odgrywana w zabawie była scena, jak to szukaliśmy kogoś, żeby poinformować o uciekinierze i jak pani zaganiała łobuza do zagrody 😀
Radość była wielka i już wiem, że to powtórzymy, ale musieliśmy się szybko zwijać, bo nie sądziłem, że będzie aż tak zimno 😅