Dzień zaczął się od niespodzianki - dostałem na dzień ojca myszy 😅 Kiedyś miałem ich trochę i od dawna mi się marzyło, żeby znowu sobie sprawić, tylko jakoś ciągle to odkładałem - no i są. Nie zrobiłem im dzisiaj akurat żadnego zdjęcia, bo na razie się przede mną chowają, ale nie powiem, mam wielką radość 😛 A wieczorem wybrałem się z moim tatą do kina na najnowszy Mission Impossible - Tom Cruise się jeszcze całkiem nieźle trzyma 😅 Przed wejściem widzieliśmy, że nadchodzi burza. Ten spektakl akurat nas opuścił, ale niestety sponiewierała ona mój stojący w ogrodzie namiot gastronomiczny, który został jeszcze po wczorajszej imprezie. No nic, trzeba oszacować straty i spróbować zamówić poniszczone elementy - taka to konsekwencja decyzji o jego zostawieniu.