Kasia Czar Dziękuję i wzajemnie :)!
Kasia Czar Dziękuję!
Piotr Tomczak Konkretny budzik :) bardzo ciepła atmosfera na tym zdjęciu.
Kasia Czar Dziękuję! Budzik musi być konkretny żeby nas dobudzić z rana ;)
Romain lovely picture.... very nice light
Kasia Czar Thank you!
Jakub Purej qbanez Świetne zdjęcie, bardzo bardzo mi się podoba :) Uwielbiam po prostu, bo patrzę i patrzę i dostrzegam w tym zdjęciu, jak i w innych Twoich zdjęciach jakąś taką ulotną magię... Masz po prostu wielki talent, podziwiam mocno!! :)
Kasia Czar Jakub, nawet nie masz pojęcia jak mnie wzruszył Twój komentarz... często się zastanawiam czy to moje robienie zdjęć ma w ogóle sens... daje mi dużo radości i uratowało mi życie już dwa razy, a teraz ratuje trzeci raz (i to nie przenośnia), ale nie wiem czy ma sens... taki komentarz jak Twój sprawia, że widzę w tym moim robieniu zdjęć coś więcej. A dzięki temu projektowi wychodzę z jakiś bezpiecznych ram i uczę się siebie jeszcze bardziej. Dziękuję z całego serca!
Jakub Purej qbanez Ależ proszę :) A możesz opowiedzieć w jaki sposób robienie zdjęć uratowało Ci trzy razy życie? Nie mieści mi się w głowie jak to możliwe, więc opowiedz o tym, proszę :) A robienie zdjęć ma sens, owszem, zwłaszcza tak fajnie wypatrzonych, skadrowanych, skomponowanych jakie robisz Ty! To jest taka fotografia robiona sercem, tak mi się kojarzy (miałem kiedyś taką książkę o tym) :)
Kasia Czar Serce na pewno w to wkładam, więc miło, że się tak kojarzy :) Nie wiem za bardzo jak w skrócie opowiedzieć jak fotografia uratowała mi życie... najkrócej to chyba mogę powiedzieć tak, że choruję poważnie od kilku lat i po raz pierwszy kiedy miałam pierwsze symptomy, czułam się coraz gorzej nie mogłam chodzić, ból towarzyszył mi nieprzerwanie i byłam totalnie tym zdruzgotana to właśnie wtedy skoncentrowałam się na fotografii, która sprawiła, że przetrwałam ten stan. Pózniej był jakiś czas względnego spokoju kiedy zaczęłam robić zdjęcia komercyjnie, ale wtedy inna choroba się pojawiła...jeszcze gorsza i wtedy też skoncentrowałam się na fotografii, ale takiej emocjonalnej. Fotografowałam naszą codzienność kiedy tylko starczało mi sił. Pamiętam momenty kiedy praktycznie nie umiałam wyjść z domu, czy oddychać więc siedziałam w ogródku w jednym miejscu z aparatem w ręku i próbowałam uchwycić z tego miejsca moje biegające dzieci... wiele takich momentów było. Teraz patrzę na te zdjęcia i podziwiam siebie za wytrwałość i siłę życiową i wiem, że dam radę, że jestem silna. To właśnie fotografia sprawiła, że przetrwałam, to na niej i na moich dzieciach koncentrowałam myśli zamiast na chorobie i ciągle staram się to robić, bo to lepsze niż jakiekolwiek lekarstwo - znalezienie życiowej radości i koncentrowanie się na niej, odnajdywanie w teraxniejszośći czegoś pozytywnego. Przez ponad rok robiłam zdjęcia tylko do szuflady, ale teraz czuję, że chcę wyjść do ludzi, bo tęsknię... A tak poza tym to nawet na moich zdjęciach widać kiedy czuję się lepiej i kiedy gorzej. Kiedy robię gorsze zdjęcia, to wtedy to oznacza, że jestem bardzo zmęczona i czuję się zle, ale kiedy robię bardzo dobre zdjęcia to znaczy, że jestem w bólu, bo wtedy to właśnie jakby na złość chorobie biorę aparat w ręcę i jestem tak okropnie zła na to, że boli, że wychodzi mi wtedy wszystko najlepiej, bo dużo emocji wtedy wkładam w robienie zdjęć. Mam nadzieję, że dobrze wytłumaczyłam :)
Jakub Purej qbanez Kurde, współczuję Ci i podziwiam Cię jednocześnie :O Ciekawe że akurat fotografia Ci pomogła... Moim zdaniem raczej pomogła Ci w poradzeniu sobie psychicznie z chorobami, ale tak naprawdę pomogły Ci leki i terapia. A na co chorowałaś? Możesz powiedzieć? :)
Kasia Czar Zgadzam się z Tobą częściowo, bo dwa zagrożenia życia jakie miałam były wtedy, gdy nie brałam leków tj pierwszy raz przed diagnozą, a drugi raz po pierwszej sesji chemioterapii, jakieś 5 miesięcy pózniej i przetrwałam, a często ludzie po pierwszym takim epizodzie umierają. Potem od razu miałam kolejną sesję chemii przez ponad rok. Nie wątpię, że leki mi pomagają w jakiś sposób, bez nich zapewne by mnie nie było już tutaj, ale tez wierzę, że jeśli człowiek się mniej stresuje, a koncentruje na tym co sprawia radość to też pomaga i to bardzo. A psychika ma bardzo duży wpływ na ciało. Choruję na Takayasu Arteritis. To co jest napisane w internecie nie oddaje tego jaka ta choroba faktycznie jest... gdy jest aktywna to prowadzi do śmierci poprzez zablokowanie dopływu krwi do organów. Bardzo mało o tej chorobie wiadomo, bardzo trudno ją leczyć i tak w najcięższych przypadkach leczy się ją chemioterapia w niskich dawkach przez dłuższy okres czasu. Ja nadal czekam aż w końcu wejdzie w stan uśpienia, a fotografia właśnie pozwala mi się koncentrować na tym co piękne, dostrzegać to mimo przeciwieństw dlatego nie ma u mnie zdjęć ze szpitala itp. Zdaję sobie sprawę, że to zapewne też jakaś forma wyparcia czy ucieczki, ale mi pomaga i to najważniejsze :) a i dzieci będą mieć pamiątkę i zobaczą jak bardzo je kochałam gdyby mi się coś stało choć wierzę, że będzie ok no ale życie bywa nieprzewidywalne nawet gdy się jest zdrowym. Jestem bardzo silna i pozytywnie nastawiona, tyle już przetrwałam, że się niczego (prawie) nie boję ;)
Magdalena S Przepiękne :) Miłego dnia!