Przez ostatnie parę tygodni byłem w lesie kilkanaście razy, za każdym razem gdy wychodziłem albo pogoda była fatalna (mgła, deszcz) albo zwierzęta tak płochliwe że widziałem tylko ich świecące tyłki znikające w krzakach. Dziś w końcu coś się zmieniło. Może to kwestia 1go kwietnia (choć to nie żart!) w każdym razie - pogoda dopisała, piękne słońce świeciło przez cały poranek. I choć na początku myślałem że znowu nic nie złowię oprócz fotek uciekających jeleni w odległości 100-200 metrów, tudzież łosia stojącego w krzakach 300 metrów dalej... to w końcu trafiło się! Brodząc po uda w wodzie zobaczyłem sylwetkę jelenia który powoli, krok za krokiem, co chwila coś przegryzając, wchodził w gęstszy las... Niewiele myśląc zacząłem się skradać, od drzewa do drzewa. Na szczęście byczek mnie nie zauważył, bo sam dość głośno hałasował, wiatr wiał mi w twarz, więc mnie nie wyczuł. Niestety jeleń w końcu wszedł w trzciny, straciłem go z oczu. Usiadłem pod drzewem, nałożyłem siatkę i czekałem, ale nic nie wyczekałem. Żadne zwierzę się nie pojawiło. Po jakimś czasie ruszyłem w przeciwnym kierunku. Tam też nic. Dochodziła 9, powoli musiałem zaczynać wracać. Postanowiłem pójść przez to miejsce w którym w trzcinach zniknął mi ten jeleń. Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem go - i jeszcze trzy inne byki spokojnie pasące się kawałek dalej. Ukucnąłem pod drzewem i starałem się robić fotki - choć trochę zbyt dużo miałem trzcin przed obiektywem. Już chciałem się przesunąć dalej, gdy usłyszałem większy ruch - nadeszło całe stadko łani z młodymi - przeszły obok byków, minęły moją kryjówkę i skierowały się w drugą stronę... idealnie wystawiając się do zdjęć :)
#saturday #animal #deer #april #antelope #mammal #hare #ruminant #hartebeest #bovid #impala #prairie-chicken
mrmm2017 Czyli potwierdza się, że spokój i cierpliwość to podstawa w fotografii, choć czasem potrzebne też jest szczęście. Napoleon, na przykład, pytał swoich generałów, czy mają w życiu szczęście ...