anna_pelka wyszły chmury na spacerpo wieczornym niebielecz wiatr ich porozpędzałaż wpadły na siebie
nie mogły się pozbieraćpozbijać w obłokirozwichrzone i słabepopłynęły w mroki
cienie drzew i szumy zbóższukały ich wszędzieposyłając z ust do ustniebiańskie zaklęcia
płyń obłoku po niebiepłyń spokojnie lekkoziemia trwa nie przeminiechoćby niebo pękło
ziemia cię ukołyszedo nocy przytulii zaśpiewa cichutkokołysankę kuli
bo choć jesteś wysokoniedostępny z ziemiona śle swym obłokompocałunek cieni
anna_pelka wyszły chmury na spacer
po wieczornym niebie
lecz wiatr ich porozpędzał
aż wpadły na siebie
nie mogły się pozbierać
pozbijać w obłoki
rozwichrzone i słabe
popłynęły w mroki
cienie drzew i szumy zbóż
szukały ich wszędzie
posyłając z ust do ust
niebiańskie zaklęcia
płyń obłoku po niebie
płyń spokojnie lekko
ziemia trwa nie przeminie
choćby niebo pękło
ziemia cię ukołysze
do nocy przytuli
i zaśpiewa cichutko
kołysankę kuli
bo choć jesteś wysoko
niedostępny z ziemi
ona śle swym obłokom
pocałunek cieni