Po tym jak ilość handlowych niedziel zmalała to z ubolewaniem muszę przyznać, że najczęściej sobotę spędzam jeżdżąc po sklepach żeby zatowarować dom. Kiedy do tego doszły jeszcze moje wyjazdy i brak możliwości realizowania ich na bieżąco, to już w ogóle czuję się jak kurier, który ma dowieźć tonę produktów. W tym procederze nie jestem osamotniony więc ogólnie nie szaleję za tym cotygodniowym zajęciem. Muszę chyba zrobić jakieś sesje zakupowe do sklepów otwieranych o 8 rano i tych od 10, bo nie ma nic lepszego jak wizyta w sklepie tuż po otwarciu kiedy jeszcze jest pusto.