Te cztery stopnie na początku wejścia do góry po zabytkowych murach bielskiej starówki symbolizują dla mnie właśnie trudność zaczynania czegoś nowego. Potrzeba najwięcej wysiłku żeby wygrzany w zwojach mózgowych pomysł zaczął być realizowany. Później idzie już siłą rozpędu, choć oczywiście nie bez zwrotów akcji, ale mimo wszystko łatwiej. Dla mnie teraz takim pierwszym schodem jest nauka planowania miesiąca i tygodnia. Nigdy tego nie robiłem, a widzę w tym ogromny potencjał realizowania się w różnych obszarach życia. Zarówno począwszy od prozy ogarniania porządku, zakupów i innych sprawunków, przez pracę i związane z nią wyzwania, po świadomy czas na relaks i regenerację dla ciała i ducha. Według metodologii, którą mam zamiar podążać niedziela i ostatni dzień miesiąca są momentem kiedy właśnie taki plan należy wykonać. Tak więc mam bardzo sprzyjające okoliczności z bonusową super pogodą.