Na tydzień przed setnym dniem codziennych spacerów odważyłem się spróbować swoich sił na rowerze. Czekałem na to już kilka dni odkąd otwarto nową stację miejskich rowerów niedaleko naszego domu. U kogoś może pojawić się pytanie, ale jak to odwaga? A no tak to! Kilka lat temu miałem stwierdzoną chondromalację rzepki III stopnia z zaleceniem przeprowadzenia zabiegu szlifowania tejże rzepki. Dodatkowo dowiedziałem się poza wysokim kosztem takiej atrakcji, nie ma pewności czy się poprawi (ból i chrupanie w kolanie) oraz czy się nie pogorszy, a rehabilitacja ma marne szanse powodzenia. Wtedy zamiast zapłacić prawie 5000 postanowiłem wydać 1500 zł na rower ze wspomaganiem elektrycznym i okazało się, że kolano się naprawiło przez 2 lata jeżdżenia w sezonie letnim. W zeszłym roku niestety ogniwa w bateriach wysiadły i przez inne jeszcze okoliczności odpuściłem jazdę. Dlatego miałem duże obawy co się stanie jeśli wsiądę na rower z miejskiej wypożyczalni bez wspomagania. No i... udało się! Zero bólu i jakichkolwiek problemów, a taki efekt upatruję się w moim tegorocznym nawyku półgodzinnych energicznych codziennych spacerów. Już wcześniej zacząłem odczuwać znaczne wzmocnienie nóg, stawów i ścięgien dlatego tym bardziej się cieszę, że również mogę śmigać na normalnym rowerze co jak tylko pogoda będzie dopisywać to będę uskuteczniał. A jako bonus dodam, że mam taki dystans do pokonania, że taki rowerek wypożyczam za 0 zł. :)