So....
I am sorry, the whole post will be in Polish as it will be probably easier for me to write about the book. I wish the "translate" button will do the work for you if you want to read about my thoughts on the Dukaj's book so far.
Przypominam, że nie jestem molem książkowym, więc moje oceny prozy są bardzo subiektywne i nie powinny być brane pod uwagę na bardzo serio. Piszę ten tekst żywiąc nadzieję, że kogoś to może kiedyś zainteresuje.
"Lód" Jacka Dukaja zacząłem czytać już jakiś czas temu. Chciałem sięgnąć po jakieś fantasy z rodzimego podwórka a o Dukaju słyszałem wiele dobrego. Przeglądając różne pozycje, zaintrygowała mnie tematyka z pogranicza filozofii i logiki. Następnie przeczytałem kilka, krótkich recenzji, w których wszyscy narzekali na ciężar książki. Takie uwagi skłoniły mnie do sięgnięcia po tę pozycję :D
Czytanie nie idzie mi jakoś zabójczo szybko. Czytam na spokojnie, głównie w niedziele i w wolnych chwilach. To, że tak należy podejść do tej lektury (mimo, że jest trochę przydługa :P) znalazłem potwierdzenie w samej książce. Gdy natknąłem się na długaśny fragment, gdzie opowiadana jest historia okrętu podwodnego pływającego po odległych wodach świata, i już chciałem po raz pierwszy przerzucić kilka stron, wjechałem swoimi oczami w taki oto tekst:
"Dobrą opowieść smakuje się jak dobry tytuń czy dobrą whisky, nie należy się śpieszyć, nie należy popędzać opowiadającego, nie o to tu idzie, by dognać jak najszybciej do puenty, złapać za grzbiet fabułę, poznać losy, sensy i tajemnice, nie o to wcale. Słucha się, zasypia, budzi, wraca się do opowieści, znów zasypia, znów budzi, opowieść przypływa i odpływa, raz zanurzamy się w tę nierzeczywistość, raz -- w tamtą; działa czar, zostaliśmy wyjęci z czasu i miejsca. Trudniej się temu poddać w pędzie życia miejskiego."
Oczywiście fragment odnosi się do sytuacji z kart książki, z których wynika, że narrator słucha opowieści w pociągu, gdzie czas płynie inaczej i stąd to nawiązanie do "pędu życia miejskiego". Dukaj walnął mnie po twarzy: nie oszukuj, czytaj spokojnie, delektuj się. I zrobił to w dokładnie tym momencie, kiedy tego potrzebowałem. Jest to niesamowite. Wyczuł idealnie "ten" moment. Tu mi autor bardzo bardzo zaimponował.
Rzeczywiście, już teraz muszę przyznać rację recenzentom. Filozoficzno-logiczne części książki nie są lekkostrawne. Ale jednocześnie bardzo prowokujące myślenie. Odnoszę wrażenie, że autor chce opowiedzieć o różnych niemożnościach, które są źródłem kłamstw, nieprawd czy półprawd.
Podobają mi się smaczki językowe. Niemalże od początku książki zastanawiam się, jaki jest cel używania różnych zabiegów językowych. Dlaczego narrator zaczyna korzystać z takiej formy języka (zrobiło się, spojrzało się, kaszlnęło się) zamiast mówić w pierwszej osobie liczby pojedynczej? Czy to właśnie dlatego, że opisuje coś czego nie da się opisać topornym językiem stworzonym do porozumiewania się między ludźmi? Czy może dlatego, że tak jak sugeruje tekst na okładce książki, główny bohater-narrator nie istnieje? O tym się będę mógł przekonać już za jakiś czas :-) albo i nie :D
To tylko kilka z moich spostrzeżeń. Jest tego więcej... ale na pisanie też trzeba znaleźć czas :D
Marcin K. @mrs: co prawda jeszcze nie skończyłem, ale są przemyślenia więc wołam zgodnie z obietnicą :-)