and another weekend came, and it was supposed to be so beautiful and ... it was as always, which doesn't mean it was bad.
In the morning something tempted me and I went to work - and for a few hours tidying up my room - it's such a Saturday madness, Saturday attacks I don't know what. But the room was cleared of any suspicions that anyone was working in it ....
And, of course, a walk in the forest - the dog was crazy, as usual, where she was jealous of so much energy and joy, because I was tired and sleepy, I was walking lazily and thinking. What was I thinking about? well, about everything and nothing ... and that's how we got to the end of Saturday ..
i nadszedł kolejny weekend, i miało być tak pięknie i ... było jak zawsze, co nie znaczy, że było źle.
Rano coś mnie podkusiło i pojechałam do pracy - i przez kilka godzin porządkowałam swój pokój - ot takie sobotnie szaleństwo, sobotnie napady sama nie wiem czego. Ale za to pokój został oczyszczony z jakichkolwiek podejrzeń, że ktoś w nim pracuje ....
I oczywiście spacer w lesie - pies szalał jak zwykle aż zazdrość brała skąd w niej tyle energii i radości, bo ja zmęczona, niewyspana szłam leniwie i rozmyślałam. O czym rozmyślałam ? ano o wszystkim i o niczym ... i tak dobrnęliśmy do końca soboty ..