W ogóle tego dnia nie czułam. Byłam zła, drażliwa i wszystko było nie tak. No i nieraz tak mam! A co! Jak kochać to pełnię, i jak miód malina, i jak zgrzyty i mróz. I srebro i pomarańcz zamiast krwistej miłosnej czerwieni. Widać jak pory roku potrzebuję trochę nieidealnego pobycia ze swoją ciemną stroną, ciszy i akceptacji tego, co przychodzi. Dziś tłumaczyłam książkę z angielskiego, jakaś symbolika? Gdy samej siebie nie mogę zrozumieć...