Intensywny dzień w pracy. I mnóstwo nieuczynionych zdjęć. A to na drodze szybkiego ruchu objawia się nagle budynek we mgle, z płonącymi oknami we wschodzącym słońcu. Nie ma, gdzie stanąć. To znów machają do mnie cudne gałązki na poboczu, Strumień mnie jednak gna. Wycinam więc różne perełki w ciągu dnia. Cieszy mnie to. Wieczne tworzenie, Nawet obok warzywniaka.