Byliśmy na spacerze. Widziałam kobiety z dziećmi, wysiadające z samochodów, z bagażami i pakunkami z jedzeniem. Przyjechali z Ukrainy. Wstrząsnęło mną. Inaczej jest czytać o tym w sieci, inaczej zobaczyć to na własne oczy. Mała, pewnie dwuletnia dziewczynka jej rodzeństwo i mama. Rozpłakałam się. Miałam ochotę ich przytulać, witać z otwartymi ramionami, cieszyć się z nimi, że są tutaj bezpieczni. Nie zrobiłam nic. Sparaliżowało mnie...
To niesamowite jak jednoczymy się, jak pomagamy. Fantastycznie, że niesiemy pomoc i dajemy nadzieję oraz siłę dla tych, którzy zostali pozbawieni wszystkiego.
Dzisiaj jestem szczególnie wdzięczna za wszystko co mam, za dach nad głową, rodzinę i bezpieczeństwo. Dziękuję.