Kiedy zaplanowaliśmy moje pierwsze wyjście z R. do kina nieco się obawiałem, czy da radę wytrzymać cały seans, czy nie będzie to dla niej za dużo. No i od samego początku R. była ogromnie podekscytowana, szczególnie kiedy pani przy kasie podała jej wielki kubełek z popcornem 😁
Na pierwszy ogień poszukałem bajki, która była możliwie jak najkrótsza i padło na "Nawet myszy idą do nieba". Jak się okazało na sali byliśmy tylko we dwoje, więc mogliśmy swobodnie dyskutować na temat tego co się dzieje na ekranie. A na koniec był wielki płacz, że już się film skończył 😅
Dla mnie (i dla niej raczej też) był to świetnie spędzony czas tylko we dwoje 😊
magdowe Cudowne są takie chwile :)