Zaczęło się nawet całkiem szybko, bo już drugiego dnia. Na początku zawsze są wielkie plany o skupianiu się na dobrej kompozycji i ciekawym temacie, a kończy się na wrzuceniu foty pokracznego drzewa na tle burzowego nieba, z porannej przebieżki.
Gwoli sprawiedliwości dodam, że popołudnie spędziłem na rowerze z synem i, chociaż okazji do robienia fotek było sporo, bo słońce w lesie malowało malownicze (wiem, masło maślane, napisałem to z rozmysłem) plamy światła na ścieżce, to jakoś wolałem się cieszyć przejażdżką. To po pierwsze. Po drugie zaś musiałem wysłuchiwać, jak bardzo straszna drogę wybrałem, bo szyszki, gałęzie no i kiedy w końcu będziemy.
Tak więc malownicze plamy słońca na ścieżce pozostaną w mojej pamięci przez jakiś czas, a tu ląduje pokraczne drzewo na tle burzowego nieba.
W sumie też mi się kompozycja podoba 😀