Moje przyjaciółki jaskółki. Niestety z powodu wyprowadzki z tamtego miejsca musiałam je zostawić. Dobrze, że było poza sezonem. Tak bardzo tolerowałyśmy wzajemnie swoje towarzystwo, że przy niej ja wychowywałam moje dzieci, a ona swoje przy mnie. Niezmiennie witała się ze mną przy każdym moim codziennym gotowaniu obiadu, a mnie zdarzało się coś jej zostawić na parapecie. Po sezonie całe gniazdo spryskiwałam wywarem z orzechów piorących, który był bezbłędny w wybijaniu pluskiew i innych pasożytów do zupełnego zera. Ona co rok przez kolejne 4 lata od początku założenia gniazda wracała. Zawsze niezmiennie 1 maja.
monkas Piękna historia. Ciekawe czy nowi lokatorzy mieszkania nie zniszczą gniazda jak robi niestety zazwyczaj większość ludzi