Dziś na bielskim rynku festiwal czekolady. Dla mnie, który od ponad 50 dni nie je słodyczy i stara się (choć nie ortodoksyjnie) wystrzegać rzeczy z dodatkiem cukru, to jest to zjawisko niebywałe. Stragany z tonami produktami zawierającymi tony cukru, a pośród nich niczym narkomani snują się ludzie próbując tych cudownych specjałów.
Nikogo nie oceniam, bo sam byłem w ciągu i to srogim, ale ciężko się na to patrzy poznając wszelkie kulisy naukowe tego co robi z nami cukier i jak nam szkodzi. A zmiany na plus po odstawieniu odczuwam już dłuższy czas, chociaż ciągle połączenia neuronowe czasem krzyczą o słodkie zwłaszcza po obiedzie.
Fajnym doświadczeniem było jakieś 2 tygodnie temu spróbowanie suszonej figi, kiedyś uwielbianej… Zjadłem pół i dalej nie mogłem, słodycz aż zęby bolały. Tak jest ze wszystkim, kubki smakowe nie będąc torturowane wielkimi ilościami cukru czy soli stają się naprawdę mega wrażliwe i te naturalne smaki odczuwają bardzo mocno.