Dziś kolejny dzień egzaminów gimnazjalnych, co oznacza wizytę w Koszarawie, czyli tam gdzie kończy się droga w górach. Tym razem postanowiłem zrealizować mój codzienny spacer idąc na przełaj do lasu.
Bardzo odświeżające doświadczenie kiedy tak nie idąc żadnym chodnikiem czy utorowanym traktem można chłonąć dziką przyrodę. Prawie spod nóg uciekały sarny i zające, a ciszę mąciły od czasu do czasu jedynie piły podczas wyrębu lasu w innej części doliny.
Zwykle idę stałą trasą gdzie podążam nią prawie jak robot znając każdy szczegół, a kiedy nawet zmienię tą trasę to i tak są to typowe miejsca gdzie nie trzeba się skupiać gdzie i po czym się idzie. Tutaj w dzikim lesie (ostatecznie natrafiłem na jakiś szlak) zmysły pracują pełną parą bo każdy centymetr trasy zupełnie nieznany. Daje to niesamowity odpoczynek dla umysłu zmęczonego bodźcami cywilizowanego, technologicznego świata gdzie tysiące informacji bombardują nas każdego dnia.
Polecam każdemu takie pół godziny w naturze, ale właśnie tak na dziko w nieznane.