Miłość pod prysznicem!

Ciągle słyszę, że trzeba umieć cieszyć się z małych rzeczy. Ja chyba już zapomniałam jak to się robi, ale bardzo chcę do tego wrócić. Od czterech lat stale jestem matką, żoną prowadzę dom, pracuję i gdzieś w tym wszystkim straciłam nieco życiowego ognia. Po intensywnym dniu, kiedy moim jedynym marzeniem jest położyć się do łóżka, nie mam już sił rozpalać małżeńskiego ognia. ALE! Wiem, że chcę przywrócić tej części naszego życia dawną świetność. Która z nas kobiet, matek, praczek, sprzątaczek, gotowaczek... nie doświadczyła w swoim życiu łóżkowego marazmu? Dlatego wpadliśmy z M. na pomysł wspólnej wieczornej, relaksującej kąpieli. Na zaparowanej od gorącej wody szybie, namalowałam malutkie serduszko. Zupełnie spontanicznie, całkiem bez namysłu, bez najmniejszego sensu. Każdego wieczora, kiedy biorę prysznic po kolejnym intensywnym dniu, serduszko pojawia się na szybie pośród kropel i unoszącej się pary wodnej. Za każdym razem przywołuje u mnie wspomnienie wspólnych pryszniców i wywołuje uśmiech na twarzy! Niby nic skomplikowanego, malutka rzecz, a tak zapadła mi w serce. Kiedy je widzę, zwyczajnie się cieszę.