it is time to go home ...
DOBRANOCKA
opowiastka z życia Malwy i Jaskra - jako przerywnik w chronologii wydarzeń
Malwa miała przepuklinę pępkową i z upływem czasu zaczęło jej to przeszkadzać. Zdecydowałam się na zoperowanie suczki. Po operacji, która przebiegała bez niespodzianek, najważniejsze było aby sunia nie zrywała sobie opatrunku i szwów. Malwinka była posłusznym pieskiem i wystarczyło jej powiedzieć, że nie wolno i nie było wylizywania. Ale ... bałam się, że biegając po podwórku sunia zanieczyści ranę, że rana się zakurzy. W związku z tym kupiłam kilka najtańszych T-shirt'ów w rozmiarze, o ile dobrze pamiętam, M. Ubrałam sunię - przednie łapy w rękawy a na brzuszku podwiązałam bandażem elastycznym. Koszulki miały cudownie kiczowate kolory: róż, fiolecik, żółty. Sunia chodziła w nich przez cały czas, także w domu. To tak na wszelki wypadek. W tym czasie Jaskier nam posmutniał - miał już ok. 1,5 roku. Najpierw mamusia zniknęła, potem tak dziwnie pachniała. Tak myślałyśmy a psiak chodził osowiały do tego stopnia, że we trzy zastanawiałyśmy się co mu jest. Wtedy moja starsza córka (dzisiaj z wykształcenia pani psycholog) stwierdziła pół żartem pół serio "on zazdrości Malwince koszulki". Chwila namysłu i ... ubrałyśmy mu koszulkę, podwiązałyśmy na brzuszku (było trochę trudniej z powodu 'naturalnej przeszkody') i ... Jaskier odżył, merdając ogoniskiem z uśmiechem na pysku zaczął się znowu zachowywać jak Jaskier.
A przy okazji wpadłam na pomysł, jak nie narażać siedzeń samochodowych na 'zakłaczenie' - psy jeździły na tylnich siedzeniach, gdyż nie miałam samochodu kombi - otóż jak się zapewne domyślacie jeździły od tej pory w T-shirt'ach. Wyobrażcie sobie - DWA PRAWIE ON-KI W RÓŻOWYCH KOSZULKACH NA TYLNYM SIEDZIENIU SAMOCHODU - wszyscy zwracali na nas uwagę