I love dogs and I love cats and for me a house without a dog and a cat is not a home.
Dogs have been with me from my early childhood and cats joined me much later, when I decided myself who to live with and who would live with me.
The dog goes to work with me and works hard with me.
Cats stay home.
I like this moment when I come back home and I hear the patter of small paws on the stairs and my Saba greets me, meowing how much she is longing (i.e. hungry) and my three-paw Kropka is screaming from the top of the stairs, that she too is dying of hunger. And that it is a scandal for a cat's bowl to be empty.
And in the evening I sit on the sofa, take a book in my hand, the Dot is placed on my lap, Saba hugs my leg, Amber lies down next to me on the floor, TŻ sits next to each other and reads and drinks and ... it's wonderful ...
and in general it was supposed to be about walks with the dog according to the principle "who gets up early, goes out with the dog"
and it came out as usual
Kocham psy i kocham koty i dla mnie dom bez psa i kota to nie jest dom.
Psy towarzyszyły mi od wczesnego dzieciństwa a koty dołączyły dużo później, wtedy gdy już sama decydowałam z kim mieszkam i kto ze mna mieszka.
Pies chodzi ze mną do pracy i ciężko pracuje razem ze mną.
Koty zostają w domu.
Lubię ten moment gdy wracam do domu i słyszę tupot małych łapek na schodach i wita mnie moja Saba miaucząc jak bardzo jest stęskniona (tzn. jak bardzo jest głodna) a trzyłapa Kropka drze się ze szczytu schodów, że ona też z głodu przymiera. I że to skandal, żeby kocia miska była pusta.
a wieczorem siadam na kanapie, do ręki biorę książkę, na moich kolanach układa się Kropka, do nogi przytula się Saba, Amber kładzie się obok na podłodze, TŻ siedzi obok i tak sobie czytamy i popijamy i ... jest cudnie ...
a w ogóle to miało być o spacerach z psem zgodnie z zasadą "kto wcześnie wstaje ten wychodzi z psem"
a wyszło jak zwykle