To jest ogródek mojej babci Tereski, który odkąd pamiętam, był moim tajemniczym ogrodem.
Nie zobaczycie tu pięknie wystrzyżonego trawnika, wysypanych kamyczków i oczka wodnego, znajdziecie natomiast tradycyjną laubę, małą ławeczkę i dziko rosnące kwiatki, krzaki oraz drzewa.
Jest dużo cienia, dlatego parasol, czy inny pawilon, nie był tu nigdy potrzebny.
Babcia zawsze przebierała tu buty, pomimo, że przychodziła przecież w klapkach lub kroksach, które były "do wychodzenia ze śmieciami". Dalej to robi - teraz swe słynne krótkie gumiaki (marzenie mojego dzieciństwa!) zamieniła na buty zimowe 😛
Nie wiem, jak to możliwe, ale idąc długą ścieżką pomiędzy innymi ogródkami, prowadzącą do ogródka babci, zawsze czułam jakieś motyle w żołądku - podniecenie zmieszane z ciekawością i tajemnicą 🙂 I tak jest do tej pory...
Specyficzny zapach, nastrój, światło i taki niepowtarzalny, ogródkowy wajb... ❤
10.05.2022 przyszłyśmy sobie z Ronją do babci, a pod drzwiami mieszkania nie było jej kroksów, co oznaczało jedno - że albo jest na strychu, albo w ogródku 🙂
Poszłyśmy tą długą ścieżką - i zobaczyłyśmy, że siedziała sobie na swym plastikowym krzesełku, kontemplując tajemniczy ogród.
Jeśli miałabym powiedzieć, jak nauczyłam się medytacji, to byłoby to właśnie TO - siedzenie babci w ciszy w ogrodzie i BYCIE.
Gdy byłam mała, nie rozumiałam, jak można tak po prostu sobie siedzieć i nic nie robić? Przechodziło to moje pojęcie.
Byłam, jak Ronja teraz - żywą iskrą, która po 5 minutach nudzi się nicnierobieniem 🙂
Usiadłyśmy sobie na chwilę, słońce grzało tak mocno, że dopiekłam sobie kark, cała byłam w cieniu, a tylko te plecy w słońcu. Czułam się tak dobrze, słyszałam ptaki, słyszałam dźwięki owadów i słowa babci i Ronji. I wiedziałam, że ta chwila zostanie ze mną już na zawsze. Zanurzyłam się w niej, a dopiero potem sfotografowałam. W głowie miałam słowa mojego mistrza Antoniego Kreisa, mówiącego, abyśmy fotografowali członków swej rodziny, bo nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak ważne mogą okazać się dla nas i dla innych te zdjęcia - w przyszłości...
Ronja chciała już pójść, więc poszłyśmy, zostawiając Babcię w jej kontemplacji. Gdy Ronja tak biegła przede mną, ja biegłam z nią, mając znowu 5 lat, ciesząc się słońcem we włosach i zapachem bzu w nosie. I to było piękne.
PS. Na zdjęciu z rączką Ronja pokazuje mi "złoto", czyli pyłek z kwiatka ❤
BeataPe Dziękuję Ci za tę opowieść ☺️ szczególnie za słowa Mistrza ☺️❤️