Dzisiaj był dzień z nosem w komputerze dlatego moja rutyna spaceru została na ostatnią chwilę wieczorem. Wybierając się na zewnątrz zdziwiłem się bo cały dzień żyłem w nieświadomości, że znów chwycił mróz. Oczywiście żeby nie zepsuć noworocznego postanowienia w 53 dniu ruszyłem w drogę, choć zimno mi było przez cały spacer. Tym razem wybrałem się w okolice naszego "kurortu" narciarskiego gdzie oczywiście trwa reanimacja stoku. Piszę o tym w ten sposób, bo jest to jedna z durniejszych inwestycji jakie zrobiło miasto gdyż zwyczajnie ten stok położony jest zbyt nisko i wahania temperatury powodują, że trzeba go naśnieżać dużo więcej niż gdyby to było na sąsiedniej górze. No, ale cóż taki mamy klimat. Byle do wiosny to będzie cisza w domu, bo takie armatki to hałasują tak, że właśnie je słychać w mieszkaniu.