Jechałam samochodem do centrum. Niebo odbite w szybach pewnej dużej firmy zawołało mnie. Zajechałam więc na parking, żeby ustalić, czego chce. Tuż przed zachodem słońca nikt tu nie pracuje. Cały parking dla mnie. Odeszłam na jego koniec, żeby się z niebem odpowiednio skomunikować i gdy tak szłam, to kątem oka zobaczyłam, że z budynku ktoś wybiega, Usłyszałam, jak pani ochroniarka (w normalnym świecie powiedziałabym ochroniarz) coś do mnie woła. Udawałam, że to do kogoś innego. Na zupełnie pustym parkingu. Postanowiłam rżnąć głupa przez tyle czasu, ile jest potrzebne do zrobienia zdjęcia. Nie spieszyłam się, bo była daleko, więc spokojnie wykadrowałam, wybrałam jakieś trzy wersje. Musiała się nieco poirytować brakiem mojej reakcji. W końcu przedarła się przez przestrzeń parkingu i nie mogąc się za bardzo zdecydować, zaczęła więc szybko mówić, że nie mogę tu stać, a że po co tu robię zdjęcia i tak w kółko. W pierwszym odruchu chciałam odezwać się sucho i cynicznie, bo nigdzie żadnego zakazu nie było, ale nagle spojrzałam na tę sytuację z odległości Plutona i uznałam, że jest zabawna. Niebiańskie okoliczności sprawiły, że zapałałam miłością do całego wszechświata i zamiast odburknąć, że robię tak, bo mogę, powiedziałam: "Niech pani zobaczy, jakie piękne niebo odbiło się w tych szybach" i pokazałam jej zdjęcie. Babkę zamurowało nieco. Powiedziałam także, że już stąd jadę sobie i że rozumiem, że musi tak wypytywać, bo na tym polega jej praca. Na koniec pożyczyłam jej miłego wieczoru i odjechałam. Jej zaskoczenie odprowadziło mnie do domu, a potem poleciało okrążyć Pluton.
120mr Super zdjęcie i opowieść.