Szpagacik w ramach odpoczynku... bo miałem okazję przypatrywać się ciężko trenującym dziewczętom z lokalnego zespołu cheerleader'ek.
Pot lał się litrami (chciałoby się wręcz powiedzieć „trup ścielił się gęsto”), ale mieszanka endorfiny z adrenaliną na tyle skutecznie uzupełniała niedobory elektrolitów, że ciężko było znaleźć na sali osobę, na której twarzy nie malowała się radość. Nie ma jednak nic lepszego, niż trochę ruchu w doborowym towarzystwie ;-)