Several years passed and in my life there was still no dog ... But not only I wanted a pet at home - my daughters also wanted and my husband went to the so-called contract. And October 1991 came. It was Friday evening and the girls came to me asking when we could have a dog. I sat down and said: "you know, we can already have a dog, I'm just wondering whether to take a dog from the shelter or buy a boxer." The children went to their room and in a moment they told me that they wanted a dog from the shelter. I replied: 'okay'. In the morning I was woken by din and noise in the whole apartment. I got up and saw that the girls were preparing a dog bed. I asked what was going on and they said: "you said you agree to the dog from the shelter and today we want to go there". I was stunned. We got in our toddler claret color and went to the animal shelter in Sopot. We walked around the shelter , then another pooch caught our eye. At one point, Maja called 'mum this'. I look and here in the box full of dogs, they run, barking they want to attract attention and far away from them sits a large wolf dog with clapped 'air' ears and the tilted head is only looking, and I already knew - THIS, ONE AND ONLY. A shelter employee said 'but it's a bitch' and I say 'well' and he 'ma'am but this dog is big' and I 'I see'. And in this way the most wonderful bitch named MALWA (given to her by my daughters) came to our family. She got into our car with the expression 'now or never'. She smelled terrible - so first there was shopping in the pharmacy, collar, leash and home and there, of course, a bath, and one more bath, and one more bath and drying, and the children took her for a walk. I wasn't scared the bitch would run away because she stayed close to the girls all the time and didn't even try to look anywhere. It was Saturday - the dog did not pay attention to me, he saw only the children, but on Sunday the bitch already knew who was her LADY.
And during the phone conversation the children notified their dad about a new member of the family - he was not impressed and asked if we were sure that we wanted a dog but the answer was obvious and was YES. And it turned out that it was so easy I could have had a dog much earlier.
The portrait of Malwa and Dandelion is here "portrait of ancestors"
Minęło kilka lat a w moim życiu ciągle nie było psa … Ale nie tylko ja chciałam zwierzaka w domu - moje córeczki też chciały a mąż wyjechał na tzw. kontrakt. I nadszedł październik 1991 roku. Był piątek wieczór i dziewczynki przyszły do mnie z pytaniem kiedy będziemy mogły mieć psa. Usiadłam i powiedziałam: "no wiecie właściwie to już możemy mieć psa, tylko ja cały czas się zastanawiam czy wziąć psa ze schroniska czy kupić boksera". Dzieci poszły do swojego pokoju a za chwilę oznajmiły mi, że chcą psa ze schroniska. Odpowiedziałam: 'no dobrze'. Rano obudził mnie rumor w całym mieszkaniu. Wstałam i zobaczyłam, że dziewczyny przygotowują legowisko dla psa. Zapytałam co się dzieje a one na to : "przecież powiedziałaś, że się zgadzasz na psa ze schroniska i dzisiaj chcemy tam jechać'. Osłupiałam. Wsiadłyśmy w naszego malucha koloru bordo i pojechałyśmy do schroniska dla zwierząt w Sopocie. Chodziłyśmy po schronisku - to ten, to inny psiak wpadał nam w oko. W pewnym momencie Maja zawołała 'mamo ten'. Patrzę a tu w boksie pełno psów, biegają, szczekają chcą zwrócić na siebie uwagę a z dala od nich siedzi duży wilczasty pies z klapnietymi 'lotniczo' uszami i z przekrzywiona głową tylko patrzy. I już wiedziałam - TO TEN, JEDEN JEDYNY. Pracownik schroniska powiedział 'ale to suka' a ja na to 'no i dobrze' a on 'proszę pani ale ten pies jest duży' a ja 'proszę pana widzę'. I w ten sposób najcudowniesza suczka o imieniu MALWA (nadanym jej przez moje córeczki) trafiła do naszej rodziny. Wsiadła do malucha z wyrazem pyska 'teraz albo nigdy'. Śmierdziała straszliwie - więc najpierw były zakupy w aptece, obroża, smycz i do domu a tam oczywiście kąpiel, i jeszcze jedna kąpiel, i jeszcze jedna kąpiel i suszenie i dzieci wzięły ja na spacer. Nie bałam się sunia ucieknie gdyż trzymała się cały czas blisko dziewczynek i nawet nie próbowała patrzeć gdziekolwiek. To była sobota - pies nie zwracał na mnie uwagi widział tylko dzieci ale w niedzielę sunia już wiedziała kto jest jej PANIĄ.
A dzieci w trakcie rozmowy telefonicznej zawiadomiły swojego tatę o nowym członku rodziny – zachwycony nie był i dopytywał się, czy jesteśmy pewne, że chcemy psa ale odpowiedź była oczywista i brzmiała TAK. I okazało się, że to takie proste mogłam mieć psa już dużo wcześniej.
Portret Malwy i Jaskra jest tutaj "portrait of ancestors"
Dorka Piękna opowieść! My czekamy na naszego jedynego psa, jesteśmy już gotowi, czas ruszyć do schroniska 😉 a jakiś czas temu odeszła nasza 14 letnia kochana bokserka Nesta. Dziś mieszka z nami nieco wrednawa 😁 kotka Monika, i mamy nadzieję, że wpuści do rodziny nowego członka 😉