Zima przyszła. A może przyjechała? W przedszkolu onegdaj, był wierszyk o tym, czym pani wiosna przyjechała. Tymczasem przyszła pieszo. Wytrzeszczaliśmy oczy ze zdziwienia. I wcale nie chodzi mi o jakiś zeszłoroczny czy tegoroczny śnieg. Chodzi mi o zmiany. Jest inaczej. Nie ma zim, jak dawniej. Niczego właściwie nie ma, jak dawniej. Bo też i nie może być. Mamy dziś. Codziennie mamy nowe dziś. Nie chcę się zachowywać, jak ludzie, którzy myślą, że będą żyć wiecznie, więc nie tworzą swojego dnia, bo jest jeszcze czas. Ani, jak tacy, którzy uważają, że niczego nie da się zmienić, bo tak to już po prostu jest. Mam więc to swoje dziś z zimą. Gdyby nie przyszła też by było fantastycznie. Po prostu inaczej. Dlaczego tak mogę na to patrzeć? Bo wiem, że istnieją rzeczy niezmienne, stałe. I wcale nie za oknem. Prawda Iwonko?
Iwona- shadoke U mnie też przyszła, tylko ciągle jest nienaruszona... nie wiem, jak się poruszać, żeby śladów nie robić... o matko, każdy może iść po moich śladach ;) jaki każdy? No każdy! O, tak, i to jeszcze jak! Istnieją rzeczy niezmienne :)