Jadę rowerkiem. Rozglądam się, a tu z każdego zakątka, jakiś mały cud wyskakuje. Nie mogę się powstrzymać. Zatrzymuję się i próbuję zamknąć je w zdjęciu. To tu, to znów tam. Nagle rozładowuje mi się bateria. Ciągle mi się to zdarza, czy to w komórce, czy to w aparacie. Nieważne, jak bardzo była naładowana w domu. Z powodu mrozu, wiatru, trzęsienia ziemi w Azji... I bardzo dobrze! Bo rozładowanie baterii w aparacie jest odwrotnie proporcjonalne do rozładowania baterii moich wewnętrznych. Im więcej widzę, tym więcej robię zdjęć. Moje baterie się ładują, w czasie gdy w aparacie rozładowują. No więc zrobiłam dziś to ostatnie zdjęcie przed rozładowaniem kompletnym/moim naładowaniem maksymalnym, szybko zamknęłam oczy i wróciłam do domu. No zamknęłam. Nie można jechać z otwartymi oczami i rozładowaną baterią. Też tak pewnie Ci się zdarza, że jak tylko nie masz czym robić, to wtedy wyskakują największe cuda? 😄
Iwona- shadoke Coś w stylu, miej oczy szeroko zamknięte??? 🙈🙈 Najlepsze zdjęcie to najczęściej to pierwsze, czasami ostatnie 😃 czas zainwestować w zapasową baterię, tak dla bezpieczeństwa Twojego i innych uczestników ruchu 🤣🤣🤣